Internship That Matters – the internship programme that has changed the standards.
Wyobraź sobie, że masz do zorganizowania program praktyk. Okazuje się, że pracujesz w firmie technologicznej, która na rynku istnieje ponad rok. Zdajesz sobie sprawę z konkurencji: globalni giganci przyciągający studentów jak magnes, rodzime firmy, które każdy chce mieć w CV, liczne centra R&D i usług IT, startupy. A mimo to stawiasz poprzeczkę jak najwyżej i chcesz zatrudnić absolutnie najlepszych. To, co dla wielu wydawałoby się niemożliwe, nam się udało. W ciągu 3 tygodni wpłynęło do nas 850 aplikacji. Finalnie do współpracy zaprosiliśmy 10 studentów, którzy spełniali wszystkie nasze wymagania. 10 kandydatów idealnych. Jaką kartę przetargową mieliśmy?
Na początku zapytaliśmy naszych programistów o to, co im się podobało, a czego brakowało w programach praktyk, w których sami uczestniczyli. Zebraliśmy wszystkie best practises i okazało się, że kluczem do sukcesu są takie czynniki jak: opieka merytoryczna nad programem, poczucie, że to co się robi w ramach praktyk faktycznie ma znaczenie, że praca nie pójdzie na marne, do szuflady lub co gorsza – do kosza. Nie bez znaczenia było też coś, co nazywamy candidate i employee experience.
Cały program zbudowaliśmy zatem w oparciu o trzy najważniejsze z naszej perspektywy czynniki:
Po pierwsze – mentor i opiekun merytoryczny
Wiedzieliśmy, że zatrudniając najlepszych ekspertów na rynku, mamy idealne możliwości, żeby dzielić się wiedzą. Chcieliśmy przekazać przyszłym programistom najlepsze praktyki pisania czystego kodu. Zaproponowaliśmy im pełne wsparcie merytoryczne oraz organizacyjne, a także staraliśmy się stworzyć świetną atmosferę pracy, która będzie dla nich pełna ciekawych wyzwań. Wysłaliśmy do nich sygnał, że właśnie u nas wiele się nauczą, a ich praca będzie doceniona. Pokazaliśmy również, że rozumiemy ich oczekiwania, mamy dla nich wartościową ofertę, a ich rozwój jest dla nas niezwykle ważny.
Po drugie: projekt end to end wynikający z faktycznej potrzeby biznesowej
Nic bardziej nie motywuje do pracy jak świadomość, że to co robisz ma sens i ktoś z Twojej pracy będzie później korzystał. Branża IT rządzi się swoimi prawami i oprócz odpowiedniego wykształcenia bardzo wysoko ceni się również doświadczenie projektowe. Stąd też zaproponowaliśmy przyszłym praktykantom możliwość tworzenia rozwiązania od pierwszej linii kodu aż po wdrożenie produkcyjne.
Oczywiście wiele firm technologicznych na rynku oferuje atrakcyjne i wartościowe programy praktyk, jednak nieczęsto zdarza się praktykantom realizować dedykowany projekt od początku do końca. Myślę, że to właśnie możliwość udziału w projekcie end to end wyróżniło naszą ofertę na rynku i sprawiło, że praktykanci z większym zaangażowaniem podeszli do pracy. Pod czujnym okiem doświadczonych programistów z naszej firmy wypracowali aplikację, z której będą korzystać pracownicy naszej brytyjskiej centrali – firmy Hargreaves Lansdown. Nowe funkcjonalności rozwijane w projekcie poprawią efektywność wykonywanych zadań, co z kolei będzie miało znaczący wpływ na jakość obsługi klienta.
Po trzecie: candidate i employee experience
Trzeba przyznać, że sporo energii włożyliśmy w to, aby przeprowadzić proces rekrutacji sprawnie, nie tracąc na jakości. Cały czas mieliśmy przed oczami nasz cel: zatrudnienie najlepszych kandydatów na rynku. Mając 850 aplikacji – z jednej strony pomyśleliśmy: wow – mamy wybór, a z drugiej strony pojawiła się obawa, że wśród tylu CV możemy przeoczyć prawdziwe perełki. Jednak udało się – zamknęliśmy proces rekrutacyjny w nieco ponad dwa tygodnie.
Jeśli chodzi o employee experience to właściwie nic nadzwyczajnego nie zrobiliśmy. Po prostu byliśmy sobą. Trzymiesięczne praktyki to za długi czas, żeby udawać kogoś, kim nie jesteśmy. A fakt, że praktykanci chcą z nami pozostać na dłużej utwierdza nas w przekonaniu, że tworzymy fajny zespół i wspólnie potrafimy dokonać rzeczy niemożliwych. :)
